Czas czytania: 3 minuty
Wreszcie: dobry dzień
Streszczenie
Ja jestem taka: jak tylko usłyszę szelest liści, trzepot skrzydeł choćby najmniejszego komara, albo wyobraźcie sobie, że oddech mojego synka staje się jeszcze bardziej urywany niż zwykle czy normalnie, to się budzę!
Budzi się
Wstaję o 5.45: stawiam na kuchence dzbanek do kawy, ciastko z dżemem i trochę mleka.
Idę do komputera, sprawdzam e-maile, sprawdzam moje strony internetowe (łącznie z tą), toaletę.
Zaglądam do sypialni, Eugenio śpi błogo. Chodzę trochę po domu, wszyscy jeszcze śpią.
Sprawdzanie aktualizacji smartfona: wyskakujące okienka w mediach społecznościowych. Jest 7.
Wychodzę na balkon opuszczać markizy, opróżniam konewki wodą zdemineralizowaną pochodzącą z klimatyzatorów i podlewam rośliny.
Całość nie będzie trwała dłużej niż 5 minut.
Niespodzianka
Wracam do kuchni i z przerażenia jestem przerażona, zaskoczona, podekscytowana, w euforii i…. spokojnie, spokojnie: w fotelu wygodnie siedzi Eugenio!
Przybył sam, z sypialni do kuchni!
Istnieją pewne wątpliwości: kamera w sypialni nie zarejestrowała ruchu Eugenio; Co więcej, Eugenio nadal nie ma siły fizycznej, aby samodzielnie wstać, a tym bardziej chodzić. Giuseppina nadal śpi spokojnie.
Ergo: jak sam dostał się do kuchni?
Teraz drzemie, wciąż pogrążony w błogości. Patrzę na to dalej z zachwytem!
Wyczuwa moją obecność i budzi się: „cześć tatusiu!" mówi mi.
Patrzę na zegarek i widzę 7.15
“Witaj kochanie, dzień dobry„, i czynimy znak krzyża, dziękując Bogu za ten dar, za wszystkie dary. Włączam telewizor, żeby śledzić mszę świętą na kanale telewizja2000, oczywiście już się zaczęło, ale z przyjemnością je śledzimy.
“Co mam przygotować dla młodego pana? zwykły tost?", Odpowiedz mi "świetny pomysł tatusiu, jestem taki głodny!“
Przygotowuję więc jego ukochany tost z cienkimi plasterkami boczku i wlewam mu kroplę mleka do kubka Błyskawica McQueena.
Przygotowuję go także dla siebie, żeby dotrzymać mu towarzystwa przy śniadaniu, a także dlatego, że od mojego ciasteczka z dżemem minęła ponad godzina.
Uwięziony w pieluchach czuje się niekomfortowo, jedząc dżentelmenskie śniadanie, usuwam więc jego puch nasiąknięty moczem i zakładam z powrotem klasyczną, wygodną bieliznę.
Pozdrowienia z kubkami mleka i idź ze śniadaniem Ruberto!
Pyta mnie jeszcze raz: „czy po śniadaniu mogę wrócić do łóżka?„, a ja jeszcze raz, ale niestrudzenie mu odpowiadałem: „oczywiście kochanie, możesz spać ile chcesz!“
Zatem jako doskonały „często podróżujący” samolotem, na kanapie w salonie, ponownie wyrusza w podróż spać.
Cóż za piękny dzień dobry, dzisiaj jest naprawdę dobry dzień!